piątek, 24 października 2014

4.

Przepraszam za wszystkie błędy oraz niedociągnięcia.

Czwarty dzień. 
Stoję właśnie przed białymi drzwiami, które zjawiły się znikąd. Obok mnie opierał się o ścianę Jack. Przez całą noc nie przymrużyłam oka, więc moje ciało w ogóle ze mną nie współpracuje, a oczy same się zamykają. Moja ciekawość, jak i strach nie pozwalają mi zasnąć. Chęć, aby iść wzdłuż korytarzy szukać dalej jakiś rzeczy jest tak potężna, lecz zmęczenie daje o sobie znaki. Wszyscy próbujemy funkcjonować chociaż odrobinę normalnie, rozmawiać, żartować, mimo wszytko jest to cholernie trudne. Myśl o czymś innym jest trudna, a co dopiero żartować, chociaż droga Clara wcale nie miała z tym problemu. Słysząc donośny dość piskliwy głosik brunetki moja twarz wykrzywiła się w niezadowoleniu. Ten śmiech i to udawanie z siebie wielkiej nie wiadomo jakiej, naprawdę doprowadzało mnie do granic wytrzymałości złości, ale najlepsze jest to, że oprócz mnie nikt nikogo nie denerwuje jej zachowanie, które jest zupełnie nieodpowiednie do sytuacji. Każdy tłumaczy: "Bez tego już byśmy zwariowali. Odpuść trochę." Jak ja mogę odpuścić? Nie potrafię. Oparłam się o zimną ścianę, a woda od razu znalazła się na mojej bluzie. Krzyżując ręce na piersiach, westchnęłam. Oczy same zamykały mi się przy kolejnym ziewnięciu, chociaż starałam się je chociaż odrobinę zahamować. Niestety było to ode mnie silniejsze. 
- Idź się prześpij. Naprawdę stanie i rozpatrywanie się w nie nas nie uratuje. - troskliwy głos przyjaciółki przywrócił mnie do rzeczywistości. Przyjechałam dłonią po swojej twarzy, odkleiłam plecy od wilgotnej ściany, odwracając się prosto w stronę blondynki.
- Wiesz słuchają życiowych opowieści Robinson, więc jest to mało wykonalne. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Przesadzasz. Musisz się do niej przekonać jak ja. - oh nie, Katerina nie przekonała się do niej. Ona przekonała się do jej brata. Zauroczona wyglądem chłopaka nagle stała się jej wierną przyjaciółką. Zawsze wiedziałam, że dziewczyna ma słabość do chłopaków, ale nigdy nie sądziłam, że aż tak. Przetarłam dłońmi twarz, a moje ciężkie nogi, które ledwo utrzymywały ciężar ciała lekko się ugięły. Zmuszona pójściem się przespać ominęłam blondynkę, idąc do pokoju. Wszyscy siedzieli na krzesłach żywo rozmawiając na jakiś temat. Co chwilę padało jakieś wyzwisko, krzyk, klaskanie czy śmiech. Zsunęłam dwa krzesła razem, kładąc się na nich. Po raz kolejny zatęskniłam za miękkim łóżkiem oraz ciszą.

***

Przeglądałam się z uwagą Martinowi, który tłumaczył nam swój plan działania i próbowałam zapamiętać każdy dokładny szczegół zwłaszcza, ze miałam iść z Jack'iem, a każdy wie, ze ten chłopak nawet adresu mieszkania nie jest w stanie zapamiętać dokładnie.
- Raczej zrobił bym to inaczej, dlaczego Katerina razem z Clarą mają iść do tunelu? Nie sądzę, aby mogły to spokojnie przejść, a co gorsza wrócić cało. Nadal nie mamy pojęcia co się tam kryje,a tylko ja z Samantą mamy jakiekolwiek pojęcie. - zauważył dumny że swoich słów Eric.
- Masz rację. - przyznała uśmiechając się Clara, moje kąciki ust lekko się podniosły. Wizja powrotu tam była dla mnie idealna, a moja ciekawość w końcu trochę zaspokojona. - Ale chce tam iść. - otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Otworzyłam usta, aby zacząć używać wszystkich argumentów dlaczego to zły pomysł, które wymyśliłam na poczekaniu.
- Świetnie! - uradowana Kate klasnęła w dłonie. Wcale nie widziałam ani odrobinę powodu do radości, spojrzałam na blondynkę zimnym, morderczym wzrokiem. Nadal nie rozumiałam, dlaczego to Martin ma decydować za nas wszystkich, ale jednak inni tego chcą, a ja sama mogę sobie pogadać do siebie, bo nikt mnie nie słuchał. Kiedy wszyscy wszytko ustalili, każdy dostał po latarkę w dłoń ruszając w wyznaczoną stronę.
- Trzymaj się za mną. - powiedziałam do dziewczyny włączając urządzenie.
- Raczej ty powinnaś mnie. - przepychając się do przodu lekko odepchnęła mnie w tył. Wyklinając pod nosem i wykorzystując wszystkie obelgi jakie znam w głowie obrażałam dziewczynę idąca dumnie przede mną, słuchałam kapiącej wody. Kiedy poczułam brak wody pod stopami, a przede mną pojawiły się trzy ciemne korytarze oraz głosy naszych przyjaciół za nami, którzy szli do pozostałych korytarzy lekko się uśmiechnęłam. Może wyglądało to dość dziwnie, ale czym bliżej byłam dowiedzenia się tego, czym jest to coś czułam, jak wszytko we mnie się budzi. Brunetka zatrzymała się świecąc przed siebie, chociaż nie zbyt dużo mogła zobaczyć, bo widoczne były tylko napisy oraz podłoga z kamienia.
- I co? Już nie taka odważna? - śmiejąc się weszłam do ciemnych korytarzy. Świeciłam po ścianach po podłodze, aby uważać na wszelkie przeszkody. Ciche zgrzytanie zębami dziewczyny, prawie deptającej mi po piętach, irytowało mnie. Odwróciłam się świecąc prosto w jej twarz, a ta lekko przymrużyła oczy. 
- Przestań! - powiedziałam wymachując rękoma.
- A co ja mogę?
- Było się nie pchać gdzie nie potrzeba.
- A może Ciebie boli to, że nie poszłaś z Ericem? Albo, ze to mój brat wszystkim rozkazuje, a nie ty? Albo.. - weszłam jej prosto w słowo.
- Skończ. - powiedziałam stanowczo odwracając się na pięcie. Nic z tych rzeczy nie było prawdziwe, oczywiście wolałabym iść z Ericem, a nie z nią. Cóż to, że Martin miał plan to go zrealizowaliśmy w końcu teraz wszytko się liczy. Ja wcale nie byłam zazdrosna o Erica, bo nie miałam czemu. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przełknęłam głośniej silne słysząc charakterystyczne szepty oraz Nowy dźwięk jak by ktoś szurał po ziemi ciężkimi łańcuchami. Moje ciało całe się spięło, a brunetka złapała mnie za rękę, jeszcze bardziej się skrzywiłam z niezadowolenia. Próbowałam wsłuchać się w dźwięki, aby chociaż mniej więcej wiedzieć w która stronę mam iść, ale one dochodziły z każdej możliwej strony. Za mną, przede mną, obok mnie po jeden i drugiej stronie jak i nade mną i pode mną. Moje usta zaczęły żale zrzec, a ręce się trząść jednak tym razem nie poddam się tak łatwo strachowi, muszę w końcu dowiedzieć się więcej. Przyczepioną do mnie Clarę lekko odepchnęłam, aby chociaż odrobinę mieć wolnej przestrzeni bo nie czułam się z byt dobrze czując ją Tak blisko. Ruszyłam dalej zaglądając przez ramię za siebie, światło lamp z korytarza znikło całkowicie, a oprócz naszych dwóch latarek nie było żadnego światła. Szłam dalej, czując wodę pod nogami nie zatrzymałam się co chwilę dźwięk stawał się wyraźniejszy. Idąc dalej prawie cała trzęsąca się ze strachu, a moje serce było z bardzo szybką prędkością. 
- Wracajmy. - szepnęła mi do ucha dziewczyna. Zignorowałam to puszczając jej rękę, nieświadomie musiałam ją złapać.
- Kochanie, zabawny się dzisiaj. To będzie twój najlepszy dzień w życiu. Nie daj się namawiać. - słowa jakieś dziwnej melodii rozpłynęły się echem. Stanęłam patrząc zdenerwowana na dziewczynę, którą była w identycznej sytuacji jak ja. Ruszający się cień za nią zwrócił moją uwagę od razu zaświeciłam w tamtą stronę, ale nikogo, ani niczego nie było, tylko niekończąca się ciemność. Głośny śmiech dochodzący z nie wiadomo skąd po czym poczułam jak ściana obok mnie zaczyna się ruszać.
- Czy ja ściana? - zapytała brunetka.
- Tak, biegnij! - krzyknęłam ruszając z całych sił przede siebie. Ściany poruszały się w każdą stronę, a moja orientacja w ciemnym korytarzu była zerowa. Co chwilę potykałam się o jakieś murek, albo cokolwiek to było trzymając za rękę Clarę nie wywrócilam się na szczęście, ani razu. Czułam się jak by ten korytarz nigdy miał się nie skończyć, a to mój koniec, ale widać światło uśmiechnęłam się  przyspieszając niegdyś bym nie pomyślała ze jestem w stanie biec tak szybko. Odetchnęłam, kiedy znalazłam się przed nim, a ściana zamknęła wejście. Korytarz był zamknięty, a głodna muzyka dobiegła do moich uszu roznosząc się echem.
- To już koniec, więcej się kochanie nie zobaczymy. Ty i ja byliśmy jak da oddzielne światy jednak miłość nasza połączyła w dziwny sposób. Do końca życia będziesz śnić o mnie, ale nie zawsze dobrze, pamiętaj o mnie. - próbując wyrównać oddech opadłam na kolana. Schowałam twarz we dłonie, a melodia grającej gitary razem ze skrzypcami ucichła. Chęć odejścia jak najdalej bardzo mi odpowiadała, więc bez żadnych słów ostatnimi siłami ruszyłam mokrym korytarzem do naszych przyjaciół, zastanawiając się co im się przydarzyło. Droga dłużyła się niesamowicie, ale widok oraz odgłosy prawdopodobnie kłótni znajomych uspokoiła mnie. Weszłam do pokoju, gdzie Eric kłócił się wymachując we wszystkie strony rękoma z Martinem. Oparłam się o próg przyglądając się im.
- Co się stało? - zapytałam po dłuższej chwili Kate, która zjawiła się z kuchni.
- Razem z Martinem znaleźliśmy łazienkę, jest woda, bo jak by inaczej, a Jack z Ericem znaleźli broń i Martin nie chce jej dać. - oznajmiła obojętnie blondynka.
- Co?! - krzyknęłam przy czym zwracając na siebie uwagę. Podeszłam bliżej Martina stając na przeciwko mnie jego wzrok był idealny, abym nie miała zbyt zadzierać głowy do góry. - Co ty siebie myślisz? - zapytałam.
- Nie rozumiem. - odpowiedział szukając wzrokiem ratunku u kogokolwiek.
- To ja Ci wytłumaczę. Przychodzisz z nie wiadomo skąd z tym czymś. - wskazałam dłonią na Clarę, która jedynie wywróciła oczami. - Po czym zaczynasz się rządzić, ale wiesz co? Mam Cię kompletnie w dupnie, koleś! Znam ledwo twoje imię i nazwisko, ale więcej nie chce wiedzieć. Chce się stąd wydostać, a mało co nie dostałam zawału słuchając żałosnej muzyki i mało nie przygnieciona ścianą, ale skoro mamy broń to znaczy, ze mamy jej używać! Do jasnej cholery każdy chce żyć, a jeżeli ty nie chcesz to spieprzaj! - skończyłam swój monolog widząc przerażone spojrzenia znajomych. Dałam upust wszystkim złym emocjom, jakie w sobie miałam. Czy poczułam się lepiej? I tak bardzo, na nieszczęście chłopaka to na niego padło.
- Jestem starszy i hej! Też mam Cię w dupie. - odgryzł. Nie pakując kompletnie nad swoim ciałem uderzyłam z otwartej ręki prosto w policzek chłopaka, ale ten ledwo się ruszył. Przecież użyłam całej swojej siły. Zaraz tylko czułam jak chłopak przykłada mi nóż do gardła mocno przyciskając do ściany.
- Co jeszcze chowasz przed nami? - zapytałam widząc przedmiot w jego dłoni, który właśnie lekko ranił moją skórę. Jego wzrok nie oderwał się ani na chwilę od mojej twarzy, a moje pytanie oraz krzyki innych kompletnie ignorował. Jego oczy dosłownie stały się całe czarne i nie mówię o tęczówkach mówię raczej o całych oczach, wyrażały kompletną ciemność, zimno oraz brak uczyć. Mogłam dostrzec swoje odbicie w tej głębi ciemności. Po chwili jego czy stały się normalne, a niebieskie tęczówki wróciły na swoje miejsce. Otworzyłam oczy nie dowierzając.

 __________________
Więc mamy kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się podoba bo ja nie jestem w pełni z niego zadowolona. Jak wrażenia po teledysku Steal my girl? dla mnie jest genialny *.*

*Skomentuj. Dla ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja.* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz